Mój dzień


 

 


 

 

 

Moje dzieci.

Siedząc na pinterest znalazłam zdjęcie, które jest obok.
Pewnie sie zastanawiacie o co mi chodzi... ?
A wiec...
Jestem młodą mamą dwójki dzieci. Na codzień pracuje jako kucharz w restauracji (czyli mam zmiany od 12 do 20h). W tym poście chce wam pokrótce opisać jak wygląda mój dzień i organizacja.


 Mój poranek zaczyna się o 6:30. Wstaję zanim jeszcze moje dzieci otworzą oczy.
Parze kawę bo bez tego niestety ani rusz, w międzyczasie w pędzie biorę prysznic. Z łazienki obieram kierunek Kuchnia.! Tak! Mam ją . Jest moja zbawczyni -kawa! teraz lecę się umalować!
Pi razy drzwi jest 7.30.Czasem niespodziewanie kiedy dokańczam make up atakuje mnie kosz z praniem. Innym razem kiedy idę odstawić kubek do zmywarki zdarza się ze sterta naczyń ze zlewu zaczyna coś do mnie krzyczeć . Wiecie coś w stylu "Zmywaj nas Stara!wczoraj się nie chciało cierpcie rączki rano " . Są też poranki kiedy nie zaskakuje mnie nic... a że zdarza się to rzadziej niż częsciej  ,to spędzam błogie minut lenistwa na tym na czym nie powinnam (w końcu to ma być 15 minut dla mnie prawda? ) poszukiwaniu tego co może mnie jeszcze zaatakować, wołać czy też wzywać mnie znakami dymnymi. Czyli szukam sobie roboty bo jest po prostu za pięknie
Zaraz dzieci wstają więc przed 8:00 robię dla synka owsiankę na mleku z bananem (to jego ranny rytuał) . Dla córki kanapki z serem.
Wstają moje" szatany"... córcia ma dwa i 5 roku wiec sama sobie radzi ze śniadaniem, natomiast synka trzeba nakarmić (miedzy dziećmi jest rok różnicy ).
Pracuje z mężem na zmianę dwa dni ja dwa dni on (2/2). Więc z jego strony mam pełne wsparcie pod każdym względem.
Wybija godzina wyjścia do pracy!!!
płacz... krzyk...i tylko mamo!mamo! i dreptanie za mną.
Rozpoczynamy z mężem zabawę we wszystko co możliwe byle by TaTa był teraz bardziej potrzebny.
Kiedy w końcu osiągamy cel rozpoczynam operacje" Drzwi ". Operacja w pełni utajniona wiec na palcach ,(głupio podśpiewując ,czasem wracając w ciągu sekundy do pozycji siadu ),zakładam buty i przez maleńką szczelinę w drzwiach wymykam się z domu.
Pracuje cały dzień... Pada więc na męża! BUMMM!!! Tryb super bohatera włączony!
Poskromi wszystkie złe bestie codzienności . Idzie ramie w ramię  z gąbką , pralką i garnkami!
Nawet w Ramseya czasem się zmieni i prócz zupy dzieciom coś wyczaruje (mąż mi sie udał haha ).
Jest późny wieczór wracam do domu, dzieci śpią w swoich łóżeczkach.
Mąż czeka na mnie nie zawsze ale najczęściej z kubkiem kakao (kocham !)
troszkę posiedzę porozmawiam z nim i w miedzy czasie jak to ja zawsze znajdę coś co trzeba poukładać (np. pranie jeśli wyschło), pozmywam naczynia, poukładam zabawki na miejsce po wieczornej zabawie. ok godz 23:00 siadam do pracy na blogu.
jest godz ok 24:30, czas spać....










Mój wolny dzień !!

Wygląda bardzo podobnie z tym że wstaje dużo później, dopóki moje dzieci nie przyjdą mnie obudzić :).
Wstajemy ... Nie jestem rodzicem które zabrania dziecku rozrzucać zabawki bądź nie oglądać bajek, w dużym pokoju stoi komoda na której stoi telewizor i ukochana konsola męża. Na samym dole zorganizowałam miejsce na zabawki dzieci (te które zawsze są fajne ) zawsze wiedzą gdzie ich szukać.
Mam aneks kuchenny więc dzieci są cały czas w zasięgu wzroku. Robię trzy rzeczy na raz:
parze kawę, robię owsiankę dla syna i kanapki dla córci.
Jemy...
czas na poranne rytuał... myjemy buźki, rączki,ząbki (najpierw syn, potem córa ,na końcu ja ), dzieci nie odchodzą nawet na 5 milimetrów ode mnie.
Chwila zabawy z dziećmi  (wszędzie zabawki, książeczki, i różne różności z  komody, szafy i z biurka- kredki ,kartki ) boże bałagan totalny.
Czas na drzemkę jest od 13.20 dzieci się wyciszają, biorą butelki i pomału się pokładają... godz 13.40/14:00 śpią!
To chwila na ogarnięcie mieszkania. Zaczynam od kuchni kończę na klatce schodowej( zawsze po wymyciu podług w domu myje kawałek klatki schodowej )
Robię obiad, zawsze z dwóch dań (zupa i główne) pije przy tym kolejną kawę.
Dzieci się budzą, obiad prawie gotowy, przewijamy się i szykujemy do jedzenia.
Uczymy jeść dzieci przy stole .Syn jeszcze korzysta z krzesełka do jedzenia.
Po obiedzie odpoczywamy 15 min "tzw. pół godzinki dla słoninki "
Dzieci zajmują się sobą .Bajki , krzyki, tańce , pełna wolność;)
Tu w ciągu dnia mam chwilę na sprzątnięcie po obiedzie i pozmywanie.
Gdy ogarnę już wszystko zaczynam zabawę z dziećmi czytamy książki, szukamy różnych rzeczy, malujemy przyklejamy idziemy na spacer po zakupy, na plac zabaw, Po prostu miło spędzamy czas razem.
Wraca tata!!!!
Radość i wyciąganie rączek w jego stronę. Zawsze siada na kanapie,a dzieci go oblegają.
Radość nie z tej ziemi rodzice razem ( najlepsze co może być dla dziecka).
Podaje kolacje. Ja po 18 nie jem wiec biorę jakiś owoc.Nie zawsze jest do końca zjedzona bo po kolacji jest czas na chwile zabawy we czworo . Córcia chwali się tacie jakie nowe słowo poznała, bądź czego się nauczyła.
Synek się wtula bo to taki miś przytulak ewentualnie jak ma dobry dzień pokopie z tatą piłkę.
Potem kąpiel, czytanie wspólnie bajek do snu , pare buziaków i pyk! Dzieci śpią.
Siadam z laptopem na kolanach oglądam tv z mężem i pisze do was kolejny artykuł.
ok godz 23/24 zasypiamy jutro kolejny dzień :)

Komentarze